SLIDER

Clean & Clear Shine Control, żel peelingujący przeciw błyszczeniu się skóry

poniedziałek, 27 lutego 2012

Dziś zapraszam Was na recenzję żelu do twarzy od Clean&Clear.

Żel ten darzę ogromnym sentymentem... Ponad dwa lata temu wybrałam się do pracy do Szkocji na 3 miesiące i przez cały ten czas ten żel mi towarzyszył. Kiedy znalazłam go w Polsce od razu znalazł się w moim koszyku. A kiedy go otworzyłam i poczułam zapach - łezka w oku się zakręciła:) Też tak macie, że niektóre kosmetyki kojarzą się Wam z konkretnymi sytuacjami, osobami? Piszcie w komentarzach!:)

Wróćmy jednak do żelu. Mieści się on w zielonej, przeźroczystej tubie. Zamykany klasycznie - na zatrzask. Tu akurat nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie, bo żelu wylatuje zdecydowanie za dużo.

 Za niecałe 15zł dostajemy 150 ml żelu. Ja upatrzyłam na promocji za ok 12zł z antyperspirantem w zestawie. 

Żel jest średniej konsystencji, nie jest rzadki, ale nie jest też zbyt gęsty. Jest przeźroczysty, bezbarwny, ale zawiera małe białe drobinki i troszkę większe zielone. 

Co nam mówi producent? "Nowy żel peelingujący przeciw błyszczeniu się skóry CLEAN & CLEAR to delikatnie złuszczający peeling, którego unikalna formuła zawiera trawę cytrynową i wyciągi z owoców. Peeling nie tylko  usuwa brud, tłuszcz i zanieczyszczenia, ale także pozostawia twoją skórę bez efektu świecenia przez cały dzień. Jest na tyle delikatny, że możesz go używać codziennie."

Cóż, z tym brakiem świecenia to bym nie przesadzała, ale faktycznie mniej się świecę odkąd tego żelu używam. Moja twarz jest po nim gładka, żel jej nie wysusza. Pory nie są zatkane, cera wygląda zdrowo. Wbrew pozorom drobinki nie rozogniają ewentualnych wyprysków. 

Jedynym minusem, który zauważyłam to zbyt duży otwór przy zamknięciu, przez co wydobywamy zbyt dużo żelu. Jednak sam produkt gorąco polecam wszystkim osobom z cerą tłustą i mieszaną. 

Ja na pewno kupię ten żel ponownie, a Wy?

Monika

Golden Rose:)

niedziela, 26 lutego 2012


Zgrałam zdjęcia z aparatu i znalazłam takie oto coś:) 
Uzyłam lakieru Golden Rose 217, Essence Circus confetti i topcoat'a od Essence. 


 Lakier utrzymał się jakieś 2-3 dni, niezbyt długo, ale:) Tradycyjnie pomalowane skórki:) Obiecuję się poprawić- kupiłam zmywacz w pisaku.

Zapraszamy też do nowej zakładki "Lakiery" Znajdziecie tam swatche lakierów:) 

Monika

Paatal.pl Lakier Sally Hansen Hard as Nail Xtreme Wear

piątek, 24 lutego 2012

Magda
Jestem strasznie wybredna jeśli chodzi o lakiery. Muszą się dobrze nakładać, szybko schnąć, nie tworzyć smug i trzymać się co najmniej 3 dni:) Jeśli spełniają te wszystkie kryteria i do tego są jeszcze tanie - biorę! I polecam oczywiście:) Zrobiłam znowu pakiet zakupów na Paatal.pl. W tym lakier Sally Hansen Nail Xtreme Wear Purple Potion, uwaga, za 6,50 zł. 
Lakier naprawdę dobrze się nakłada, ma specjalny długi pędzelek, który ułatwia aplikację. Lakier nie tworzy smug, po nałożeniu dwóch warstw osiągam efekt idealnie pokrytej płytki paznokcia. Do ten ten kolor...:) Na zdjęciu udało mi się uchwycić piękny lekko niebieski połysk. 
Wiele dziewczyn pisze, że lakier szybko odpryskuje. Nie zgodzę się. Myłam naczynia, sprzątałam, nawet ręcznie uprałam kilka rzeczy - lakier taki, jak po świeżo po nałożeniu. Nosze go już dwa dni. Jak będę go miała jeszcze jutro cały dzień, to lakier zdecydowanie spełni moje drugie kryterium. 
Co do czasu schnięcia. Po około 3 minutach przy lekkim nacisku, na lakierze nie zostawały ślady linii papilarnych. Wróciłam więc do kolejnych zajęć i lakier wciąż pozostawał nietknięty. Dla mnie to wystarczy. 
Moja ocena: 10/10 jak za cenę 6,50:)

paznokciowe love cz.3 - crystalliced w roli głównej

poniedziałek, 20 lutego 2012

Witam wszystkie piękności!
Cały dzień próbowałam coś twórczego wykombinować na bloga: recenzję, paznokcie kiwi i w śnieżynki, ale wyszło, jak wyszło,czyli nie wyszło wcale. Niestety tak jak wczoraj przewidziałam mam anginę ropną i zwolnienie do piątku. Niestety nie mogę pozwolić sobie na tak długą nieobecność na uczelni i w pracy, więc pewnie środa/czwartek wrócę do świata żywych. No, koniec przynudzania.

Dziś w roli głównej lakier i naklejki na paznokcie z limitki essence Crystalliced.

Przy pomocy tych dwóch produktów przygotowałam takie coś:

a użyłam: odżywki miss sporty jako bazy, lakieru essence crystalliced 01 it's a snow-womans world, naklejek essence crystalliced i topcoat z essence

Cóż mogę powiedzieć... na żywo paznokcie wyglądały o niebo lepiej. Późnym wieczorem przy czesaniu włosów część śnieżynek mi się odkleiła i oderwała, a zaznaczam, że naklejki nakleiłam na wyschnięty lakier, potem pokryłam je topcoatem. Niestety, nie przetrwały nawet dwóch dni:( Kosztowały 5zł z groszami i powiem szczerze, że za taką samą cenę mogę kupić w drogerii bardziej trwałe naklejki.
Co jest ciekawe - lakier w zależności od światła ma różny kolor. Np. w drogerii miał kolor lekkiego cappucino zmieszanego z szarym, w domu był szary, a kiedy wyszłam na dwór, na paznokciach był mleczno-fioletowo-szary.:) A w dodatku na zakrętce lakier ma urocze białe śnieżynki. Niestety nie udało mi się ich uwiecznić na żadnym zdjęciu:(

Lakier fajny, naklejki niekoniecznie...

W związku z tym, że zalegać w łóżku będę jeszcze przynajmniej przez jeden - dwa dni, zamierzam zrobić porządek w kosmetykach i wystawić co nieco na wymianę:) Już mam kilka lakierów przygotowanych:)



Odżywki i produkty do paznokci -hot or not? cz.2

niedziela, 19 lutego 2012

Witajcie! Z góry przepraszam, że post nie ukazał się wczoraj tak jak obiecałam, ale już szybko to nadrabiam.
 Dziś pod lupę weźmiemy: odżywkę Miss Sporty i zmywacz do paznokci Essence. Zacznijmy od odżywki.


Jest to odżywka dla zniszczonych paznokci. Standardowa buteleczka ze zwyczajnym pędzelkiem.
W  buteleczce widzimy różową zawartość, która na paznokciu staje się bezbarwna.

Zaczęłam używać jej, kiedy moje paznokcie były w opłakanym stanie - pogryzione, połamane, rozdwajające się. Już po tygodniu jej używania zauważyłam znaczna zmianę. Nowa płytka paznokcia rosła gładka, bez bruzd. Paznokcie stały się twardsze, a ich tendencja do zadzierania się przy rogach znikła. Nakładałam codziennie jedną warstwę. Po tygodniu zmyłam i od tamtej pory zawsze mam nią pomalowane paznokcie, często używam jej jako bazy pod lakier. Koszt tej odżywki to 6-7zł. Dostępna
w Naturze i Rossmanie. 
Moja ocena: HOT! kupiłam też inną odżywkę z tej serii, zieloną. I zacznę ją testować, gdy tylko skończę różową.

Kolejny produkt to zmywacz do paznokci od Essence.

Zmywacz przeznaczony jest do paznokci ze zdobieniami, ma nawilżać, lekko wybielać, szybko zmywać nawet ciemne kolory. Kosztuje ok7zł, na pewno dostępny w Naturze, nie wiem jak w innych drogeriach. Bez acetonu. Cóż, u mnie totalnie się nie sprawdza. Rozmazuje ciemne kolory, przez co skórki się odbarwiają i ciężko je domyć. Bardzo, ale to bardzo wysusza - zarówno paznokcie jak i skórki, a także miejsca na palcach, które dotkniemy nasączonym wacikiem. Czy wybiela? prędzej palce, jak paznokcie. Moje palce są całe białe po kontakcie z tym zmywaczem. Jedynym plusem, który zauważyłam to zapach. Nie czuć ostrego zapachu charakterystycznego dla zmywaczy. Tzn. zapach czuć, ale zdecydowanie lżejszy. 
Moja opinia : NOT. Za tę cenę dostanę lepszy zmywacz, a nawet dwa.:)


Na dziś to tyle. Niestety, zalegam w łóżku, podejrzewam, że z anginą (miałam ich już tyle, odkąd zaczęłam pracę w przedszkolu, że...) i nie wiem co mam zrobić - czy jechać na uczelnię i się męczyć, czy iść do lekarza i też się męczyć, by odrobić zaległe zajęcia:(

Odżywki i produkty do paznokci - hot or not? cz.1

piątek, 17 lutego 2012

Witajcie:) Nadszedł jeden z luźniejszych weekendów (to się jeszcze okaże, hehe), postanowiłam go miło zacząć i napisać notkę o tym, co lubię najbardziej. Dzisiejsza notka nie jest podciągnięta pod paznokciowe love - pod tą nazwą będą ukrywały się tylko lakiery i pomysły na wzorki itp.:)

Dziś zajmiemy się różnymi produktami do paznokci.  Na pierwszy ogień trochę Avonu i Essence.

Zacznijmy od Avonu. Pierwszy z produktów jaki miałam okazję testować to Bezbarwny lakier do paznokci łamliwych i rozdwajających się. 

Zacznijmy od "opakowania". Buteleczka typowa dla Avonu, pędzelek nie za wąski, ale nie można go zaliczyć do tych szerszych. Odkręca się zwyczajnie- nie potrzebujmy nadludzkiej siły, jak przy niektórych lakierach:).
Kolor: w butelce widzimy jasną zieleń, jednak po nałożeniu tej odżywki/tego lakieru na paznokieć jest bezbarwny. Lakier bardzo szybko schnie. Początkowo stosowałam jako odżywkę. Maluje się fajnie, schnie fajnie, ale... odchodzi płatami, a na paznokciach zaczęły pojawiać się pęknięcia wzdłuż paznokcia. Paznokcie zaczęły rozdwajać się i łamać jeszcze bardziej. Próbowałam jako bazę pod lakier - też odchodziła płatami, razem z lakierem. Moim zdaniem ten produkt powinien nazywać się Bezbarwny lakier do paznokci, które chcesz by łamały i rozdwajały się. Koszt: między 12,90 a 14,90 w zależności od katalogu. 
Moja ocena: zdecydowanie NOT

Przy kolejnym produkcie, a jest to Perłowa kuracja do paznokci, również Avon. 


Buteleczka tego typu to dla mnie nowość. Plastykowa buteleczka zakończona pędzelkiem, który nie jest zanurzony w odżywce. Tu pojawiła się pierwsza obawa : czy produkt nie będzie zasychał na pędzelku, przez co pędzelek będzie sklejony? Otóż nie:) Jak się okazało, taka forma jest bardzo funkcjonalna. Poprzez nacisk kontrolujemy ilość produktu, który nakładamy na paznokcie, a który nie zasycha na pędzelku. Pomimo tego, że buteleczka jest miękka - całość jest solidna.

Odżywka jest lejąca się, nie gęstnieje, jednak dzięki aplikatorowi nie ma problemu z nakładaniem. Szybko schnie, po nałożeniu paznokcie mienią się perłowo. Nie nadaje się jako baza pod lakier - lakier po niej spływa. Producent obiecuje: krycie, ochrona i wzmocnienie. Kryć kryje, ochrony ani wzmocnienia nie zauważyłam. Cena - w zależności od katalogu- od 12,90 do 20zł.

Moja ocena: jako lakier HOT, jako kuracja wzmacniająca NOT


Ostatni w tym poście produkt to SOS nail care balm od Essence:

                           

Produkt zamknięty jest w ładnym słoiczku, jednak taka forma opakowania nie przypadła mi do gustu. Dłuższe paznokcie i nakładanie tego balsamu to nic przyjemnego... ale ten "problem" rozwiązałam nakładając balsam wacikiem kosmetycznym. Konsystencja zbliżona do konsystencji maści cynkowej. Zapach delikatny, balsam podczas rozprowadzania osiada na skórkach, tworząc nieestetyczne białe obwódki. Dostępny m.in. w drogerii Natura, za 8,99. 

Cóż... stosowałam regularnie przez 2 tygodnie i jaki był efekt? Wysuszone (!) paznokcie i popękane skórki. Dla mnie nic przyjemnego... Nawet nie zmuszam się, by ten słoiczek dokończyć. 
Moja ocena: Soooooł NOT


Niestety w tym poście prawie same NOT. Ale nie martwcie się - jutro część druga i pojawi się bardzo fajny HOT:)

Uwaga, uwaga! 
W imieniu swoim i Magdy dziękujemy wszystkim, którzy zostawiają komentarze, którzy lajkują nasze posty na facebooku i udzielają rad dotyczących rozwoju bloga. 
Zachęcamy do udzielania się, lajkowania i dołączania do obserwatorów. To dla nas niezwykła motywacja do ulepszania i prowadzenia tego bloga.

Polub nas na facebooku: TU
Dołącz do obserwatorów: kliknij na niebieski prostokąt po prawej stronie bloga.

Pozdrawiam ciepło!
Monika

Walentynki i wyczekiwany... Inglot:)

wtorek, 14 lutego 2012

Witam Was wszystkie w ten walentynkowy wieczór. Mam nadzieję, że spędzacie go tak miło jak ja:)
Oto recenzja długo oczekiwanej recenzji cieni Inglota.


Jestem w posiadaniu paletki pięciu cieni, którą otrzymałam od mojej siostry. W trakcie prowadzenia bloga zaczęłam interesować się makijażem, ale kupowanie tanich cieni wydawało mi się zbędnym wydatkiem, a na zakup tych droższych, "lepszych" jakoś mój portfel się nie uśmiechał. I tak oto Magda sprezentowała mi paletkę cieni Inglot. Jak mi powiedziała na potrzeby tego wpisu, cienie na przecenie kosztowały 3zł/sztuka, pusta paletka 10zł. Paletkę Magda skompletowała sama.

Kolory w mojej paletce (nie znam ich numerków czy nazw, wybaczcie):


Zielony (matowy, z błyszczącymi drobinkami) 58
Niebieski (matowy z błyszczącymi drobinkami)70
Kremowy (perłowy)119
Brązowy (matowy, z błyszczącymi drobinkami)52
Czarny (matowy z błyszczącymi drobinkami) 62
Za numerki dziękujemy AGU klik


A tak się prezentują:

Perłowego nie widać, niestety. Na ręce widoczne jest lekkie maźnięcie. Cienie są bardzo dobrze napigmentowane, nie kruszą się, są odporne na tarcie. Mam tendencję do przecierania oczu, po dwóch takich przetarciach cienie są na swoim miejscu. Mam też bardzo tłustą powiekę - cienie się nie rolują, nie znikają z moich oczu. Maluję się nimi ok. 6.40 rano, wracam do domu ok. 16.10 i cienie są cały czas nienaruszone. Jedynie koło godziny 19-20 potrzebują lekkiej poprawki. 

Jak dla mnie są to cienie idealne. Prawie codziennie używam perłowego i brązowego cienia, resztę kolorów zostawiam na specjalne wyjścia;)

Bardzo żałuję, że zdjęcia nie oddają całego uroku tych cieni i prawdziwych kolorów. Powiem Wam tyle: ja sobie bardzo te cienie chwalę, a koleżanki z pracy jeszcze bardziej:)  Przy najbliższej okazji planuję zakup paletki Sleek oh so special, ale jeśli tylko dostanę gdzieś w promocji cienie Inglota, na pewno się skuszę.

Pozdrawiam walentykowo!
Monika

Recenzja: essence multi action mascara i wibo growing lashes

poniedziałek, 13 lutego 2012

Dziś zaprezentuję Wam dwa tańsze tusze. Każdy w cenie ok. 10zł.

Dostępność: Wibo - Rossman, Essence - Drogeria Natura, Rossman
Oba tusze zamknięte są w raczej klasycznych opakowaniach, ich cena jest podobna - ok. 10zł.
Pomimo tych podobieństw tusze zdecydowanie się różnią.
Zacznijmy od konsystencji. Wibo jest jak większość tuszów rzadki, ale z czasem  trochę gęstnieje. Essence ma idealną dla mnie konsystencję od samego początku. Pomimo tego, że mój nie jest szczelnie zamknięty nie wysechł, ani nie zgęstniał. Natomiast Wibo przechowywany tak samo jak Essence - też nie domknięty (dlaczego? o tym później:)) na szczoteczce wychodzi w postaci grudek/gęstego smaru.

Szczoteczka:




Szczoteczka tuszu Wibo jest mała, z krótkimi wypustkami. Świetnie rozdziela rzęsy, pogrubia je i wydłuża. Daje świetny efekt. Szczoteczka tuszu Essence jest dłuższa, ma długie włosie i trzeba  się nieźle natrudzić, by nie posklejać rzęs. 

Jak z trwałością? Cóż, maluję się codziennie ok. 6.30, a zmywam makijaż ok. 20.00. Co mogę powiedzieć... Wibo mam ochotę zmyć już po godzinie-dwóch, bo strasznie się obsypuje. Pomimo tego, że maluję tylko górne rzęsy tusz odbija mi się do na dolnej powiece i jak już wspomniałam obsypuje się i rozmazuje tworząc efekt "pandy". Tusz Essence pozostaje na rzęsach cały dzień, jednak oko wygląda o niebo lepiej (zaraz po nałożeniu) jeśli rzęsy są pociągnięte tuszem Wibo...

Ogólna ocena: 
Wibo : 5/10Essence: 8/10
Do tuszu z Essence chętnie powrócę, do Wibo już niekoniecznie. Lubię inne produkty od Wibo, np. lakiery, ale niestety - tusz nie przypadł mi do gustu.


Idealnym tuszem byłby dla mnie Essence ze szczoteczką Wibo...Cóż, musiałam na to znaleźć sposób. Jaki?


Używam tuszu essence, ze szczoteczką Wibo:) Dlatego też oba tusze są niedomknięte. Takie połączenie mnie w 100% zadowala. 

Wibo : 5/10
Essence: 8/10

Miałyście do czynienia z którymś z tych tuszów? Jakie są Wasze opinie?

Pozdrawiam Was ciepło!
Monika:)



Haul: grudzień-styczeń-luty

niedziela, 12 lutego 2012

Witajcie w niedzielne popołudnie;)
Dziś zbiorowy haul z prawie trzech miesięcy. Nie miałam czasu, by publikować wszystko od razu. Ale postaram się tak robić, choć w najbliższym czasie zakupów nie planuję.
Oto  moje zdobycze:
Miss Sporty: odżywki, 425, 320

Wibo So matte02, I love Berlin czarny lakier do zdobień, essence 78 blue addicted, essence crystaleiced 01, It's a snow woman's world

Avon olejek do skórek i paznokci

żel pod prysznic Lime Fresh Marks&Spencer, Isana żel pod prysznic mandarynka i imbir

Eveline termoaktywne serum wyszczuplające, intimelle żel do higieny intymnej

kulki - garnier, lady speed stick, bebe

krem matujący nivea, garnier żel/peeling/maseczka

mgiełka Radical, szampon przeciwłupieżowy

maskara Maybelline one by one, płyn micelarny

mySecret puder transparentny, matujący, essence eyeliner w pisaku

To by było na tyle, jeśli chodzi o zakupy. Wiem, że jest tego sporo, ale jest to haul prawie z trzech miesięcy. Poza tym, jak widzicie - są jeszcze ceny na niektórych - czaję się na promocje:)


Już dziś otwarcie zakładki "Wymiana". Niedługo też recenzja cieni do powiek Inglot;)
Pozdrawiam, Monika


Odkrycie miesiąca!

czwartek, 9 lutego 2012

Lubicie zakupy w sieci? Ja nie mam zdania na ten temat, ale dziś bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Na facebooku zobaczyłam ofertę sklepu paatal.pl i w ciągu 4 minut zrobiłam u nich swoje pierwsze zakupy. Za całość dałam 40 zł (6,99 zł za przesyłkę w InPost). A co kupiłam:
1. podkład matujący Calvina Kleina                           2. Lakier Essie French Affair
W weekend postaram się napisać recenzje tych produktów. Z góry uprzedzam wasze pytanie: to nie są miniaturki! Są to oryginalne i pełnowartościowe produkty w oryginalnych i nieuszkodzonych opakowaniach. Przykładowe ceny: podkład Calvin Klein - ok. 70 zł,  Essie 35 zł na allegro.
Jestem pozytywnie zaskoczona odkryciem tego sklepu! Naprawę Wam polecam. Przekonajcie się same
i dajcie znać, co o nim myślicie:)
Pozdrawiam
Magda


Jak cieszyć się kosmetykami, bez pustki w portfelu?

Jak cieszyć się kosmetykami, bez pustki w portfelu?

poniedziałek, 6 lutego 2012

Dziś trochę inaczej. Jako, że wciąż jestem studentką, mój portfel zbyt gruby nie jest. O tym, że uwielbiam kosmetyki nikomu mówić nie muszę. Jak to połączyć, by w portfelu nie brzęczały same miedziaki i nie rezygnować z przyjemności? Jest kilka sposobów.

1. Zużywaj kosmetyki do końca.
Pozornie puste już opakowanie od balsamu przetnij nożyczkami - zobaczysz ile jeszcze go tam zostało. 

2. Odpowiednio je przechowuj.
Wiele kosmetyków zachowuje dłuższą żywotność, jeśli trzymasz je w lodówce. Np. lakiery do paznokci, które nie gęstnieją w chłodnej temperaturze.

3. Kontroluj ilość zużywanych kosmetyków.
Lubisz, gdy żel pod prysznic mocno się pieni? Nie wylewaj pół butelki na gąbkę, a odrobinkę na myjkę, dzięki której żel uzyska konsystencję przyjemnej piany;)

4. Postaw na naturalność!
Zamiast biec do drogerii po kolejny peeling czy maseczkę, zrób ją sama z produktów, które masz w domu. Przepis na mój ulubiony peeling: nałóż na dłoń żel do mycia twarzy ( im łagodniejszy, tym lepszy, nie musi być to ten sam, którzy używasz na codzień - ja używam żelu z "Biedronki") i dosyp do tego jedną łyżeczkę cukru. Rozetrzyj na dłoni tak, jakbyś rozsmarowywała mydło i zacznij myć nim twarz. Taki peeling możesz używać zarówno do twarzy jak i całego ciała:)

5. Próbki i recenzje.
Zanim zakupisz jakiś droższy kosmetyk, przejrzyj recenzje w internecie. Możesz też poprosić o darmowe próbki. Niektóre drogerie sprzedają testery za kilka złotych. Przydatna rada: Częściej próbki otrzymasz w drogeriach niesieciowych. A sprzedawcy małych kiosków kosmetycznych chętnie naładują Ci ich całą siatkę:)

6. Kupuj "uzupełniacze".
Raz możesz sobie pozwolić na zakup pełnego produktu. Później możesz kupować uzupełniacze. Są już nawet uzupełniacze tuszów do rzęs:) W zależności od firmy cena waha się w okolicach 6-10 zł.

7. Wymiany!
Wymieniaj się z koleżankami. Zdarza się, że Ty masz produkty których nie używasz, a Twoja koleżanka chciałaby je mieć i na odwrót. 

8. Porównuj ceny.
Bardzo często zdarza się, że cena tego samego kosmetyku bardzo się różni w zależności od drogerii. Przykład: różnica w cenie podkładu Rimmel Stay Matte w dwóch moich ulubionych drogeriach wynosiła aż 8zł! Wg mnie to bardzo dużo. 

9. Nie kupuj sobie sama droższych kosmetyków.
Są przecież różne okazje, święta, urodziny, koniec studiów, imieniny, awans... najbliżsi sprawiają nam prezenty nawet bez okazji. W zależności od stopnia naszej zażyłości z różnymi ktosiami, możemy najwyczajniej w świecie poprosić o upatrzony, wymarzony kosmetyk:)

10. Organizuj swoje kosmetyki.
Większość z nas nawet nie zdaje sobie sprawy, ile kosmetyków tak naprawdę ma. Wystarczy je zorganizować i przed wyjściem na zakupy popatrzeć ile mamy np. balsamów, co być może powstrzyma nas przed zakupem kolejnego...

I ostatni punkt, ale za to mój ulubiony...

11. PROMOCJE!!!
Oglądaj gazetki reklamowe, zwracaj uwagę na gratisy dodawane do różnych produktów. Oczywiście, wszystko w granicach rozsądku. Nie ma co zakładać magazynu w domu:). Warto skusić się na takie produkty promocyjne, które mają długą datę przydatności i takie, które często używamy i użyjemy na pewno. Ja uwielbiam polować na takie produkty jak: żele do twarzy, antyperspiranty i kremy do twarzy. Tutaj prym wiedzie Rossmann i zestawy świąteczne w marketach. W Rossmannie udało mi się upolować Garnier 3w1 za 9,99, żel Clean&Clear zielony z antyperspirantem za 14,99 i antyperspirant Lady Speed Stick za 4,50 (ostatnia sztuka). A zestawy świąteczne kosztują zazwyczaj tyle, co jeden produkt. Do tej pory moim ulubieńcem jest mikołajkowy zestaw z Garniera, gdzie za 14 zł otrzymywaliśmy żel do mycia twarzy, krem nawilżający i kosmetyczkę:)



Cóż, to by było na tyle... jakie są Wasze sposoby na oszczędności?

PS. Rady zebrane z własnego doświadczenia i artykułów prasowych.

Polub nas na facebooku : czy uda nam się uzbierać 100 fanów do końca lutego? Polub nas TU


Ciepłego wieczoru!
Monika

Paznokciowe love cz. 2 - dmuchawce, latawce, wiatr

czwartek, 2 lutego 2012

Nareszcie udało mi się kupić czytnik kart;) Obiecałam sobie, że jak tylko to zrobię, to od razu napiszę nową notkę, bo jak pewnie zauważyłyście ostatnio bardzo mało udzielam się na blogu.
W ramach poprawy swojego humoru stwierdziłam, że spróbuję pomalować paznokcie inaczej niż dotychczas. Niestety - umiejętności plastycznych nie mam, ale co tam - wszystkiego da się nauczyć:) Mam nadzieję, że będzie uczyć się razem ze mną:)

WIEM, że zdjęcie moich paznokci bardzo różni się od zdjęcia, którym się inspirowałam. A teraz krok po kroku, czyli jak wykonałam wzór na moich paznokciach


Najpierw nałożyłam na paznokcie bazę, potem lakier Simple Beauty nr 178.
Po wyschnięciu "tła" namalowałam czarne kreski z malutkimi "główkami" na kciuku, środkowym i małym palcu. 
Potem do każdej czarnej kropki domalowałam białe kreski tak, by tworzyły kielich dmuchawca. Na koniec na wszystkich palcach małymi pociągnięciami domalowałam białe kreski, by uzyskać efekt taki jak na zdjęciu, czyli latający puch dmuchawca. 
Do białych kresek użyłam lakier do zdobień Sensique art nails. Do czarnych: essence I love Berlin, lakier do zdobień.
Powiem szczerze, że na żywo moje paznokcie wyglądają lepiej niż na zdjęciu. Przepraszam za skórki, ale białe plamy wokół to pozostałość po zmywaczu Essence, który mam zamiar wkrótce zrecenzować.



Nie bądźcie zbyt krytyczne;)

Monika


Wyniki rozdania:)

Wyniki rozdania:)

środa, 1 lutego 2012

Dziękujemy wszystkim, którzy wzięli udział w rozdaniu:) Chociaż mamy nadzieję, że w kolejnym weźmie udział o wiele więcej osób. Już mamy pomysły:)
Ale przejdźmy do rzeczy...

Rozdanie wygrała.....

YASINISI :)
Mnie ostatnio najbardziej podobał sie post "Paznokciove love" a to ze względu na mojego paznokciowego bzika ;) Sporo fajnych inspiracji mi podrzuciłyście..
No i ten o Kobo bo porównałyście go do Sephory. Mam korektory z Sephory, z których nie jestem za bardzo zadowolona. Następnym razem dzięki tej recenzji sięgnę po Kobo właśnie.
serdecznie gratulujemy i wysyłamy maila;)


Kochane, wiem, że czekacie na kolejne paznokciowe love, nad którym myślę bardzo intensywnie, ale niestety - sklepy komputerowe w moim mieście zawodzą i czekam na dostawę do któregoś z nich, by móc zakupić czytnik kart (Monika)

Pozdrawiamy serdecznie:)
M&M
© Racja pielęgnacja • Theme by Maira G.