SLIDER

Lakiery idealne!

niedziela, 27 maja 2012

Zobaczcie, co znalazłam! Lakiery idealne, jak dla mnie;) Żeby jeszcze tylko takie produkowali... ;)




Monika

circus confetti po raz drugi - top coat essence

Witajcie w tę piękną, słoneczną niedzielę:)
Uwielbiam takie właśnie dni, kiedy budzę się wypoczęta, w wysprzątanym mieszkaniu, idę po kawę i zabieram się za milion rzeczy, które mam do zrobienia. Kiedy uporam się ze wszystkim zostaje mi wolny wieczór "dla siebie" -  Czas na maseczki, paznokcie...;)

Mani, który chcę Wam dziś pokazać podpatrzyłam u koleżanki z pracy. Ona co prawda użyła top coat essence glorious aquarius, a ja circus confetti, ale uważam, że obie kombinacje wyglądają ładnie.
Oto co wyczarowałam na moich paznokciach:


użyłam: top coat essence nail art special effect circus confetti, top coat essence gel-look. 


Na żywo wygląda to nieco lepiej. Wybaczcie mi te tragiczne skórki, ale niczym, naprawdę niczym nie mogę doprowadzić ich do porządku...

A dla ciekawskich: tak wygląda top glorious aquarius:
zdjęcie pochodzi z http://amore-cosmetici.blogspot.com
A Wy lubicie glittery? Posiadacie któryś z tych topów? Jaki jest Waszym ulubionym?

Wszystkim Wam życzę miłej niedzieli:) I nie wykluczam, że dziś jeszcze tu zagoszczę!:)
Monika



Dołącz do naszej akcji! Szczegóły TU!
Polub nas na facebooku! KLIK

Planet Spa - Tajski Kwiat Lotosu, Minerały z Morza Martwego, Masło Shea, Oliwka, czyli maseczki idealne!

sobota, 26 maja 2012

Witajcie po krótkiej przerwie, spowodowanej jak zwykle - egzaminami. Magda jest w trakcie egzaminów na kursie redaktorskim, a ja na studiach. Ale jesteśmy już przy końcu - zostało nam po jednym egzaminie, no i mi jeszcze obrona. I tutaj nie mogę się nie pochwalić - zaliczyłam egzamin z psychologii rozwojowej za pierwszym razem:) Z tej całej radości straciłam głos, serio:)

Dziś przychodzę do Was z dłuższą recenzją, w dodatku zbiorową, a mianowicie czterech maseczek z Avonu, z serii Planet Spa.
 Używam tych maseczek już dłuższy czas. I śmiało mogę powiedzieć, że są rewelacyjne!

Informacje ogólne:
Maseczki zamknięte są w estetycznej, miękkiej tubce zamykanej na zatrzask. Ich cena waha się od 10 do 29zł, w zależności od katalogu i promocji. Można je zakupić u konsultantek Avon lub na stoiskach tej marki na różnych imprezach miejskich lub w centrach handlowych.
Jako pierwszą już wiele lat temu używałam maseczkę z minerałami z Morza Martwego, podkradałam Magdzie, oczywiście:). Niedawno dostałam od koleżanki zestaw próbek dwunastu maseczek, w tym właśnie była maseczka z minerałami z MM i oliwkowa.  Stwierdziłam, że muszę mieć pełnowymiarowe opakowania maseczek, zamówiłam maseczkę oliwkową, za ok. 20zł. W kolejnym katalogu była promocja -  3 maseczki za 30zł. W ten sposób nabyłam pozostałe: z minerałami z MM, z kwiatem lotosu i z masłem shea.
Chciałabym przedstawić je Wam w kolejności, w jakiej ich używam, bo zazwyczaj stosuję je jednego dnia.

Rozpocznę od maseczki  głęboko oczyszczającej pory Tajski Kwiat Lotosu.
Tak się składa, że akurat mam ją na twarzy.


Konsystencja: kremowa
Kolor: jasny fiolet, wrzos
Zapach: delikatny, kwiatowy, dla mnie przyjemny
Jak zachowuje się na twarzy: łatwo się rozprowadza, zasycha na twarzy zmieniając kolor na biały
Sposób użycia: nałożyć cienką warstwę na twarz omijając okolice ust i oczu, zmyć po 5 minutach
Działanie: zgodnie z obietnicami producenta maseczka oczyszcza pory, jednak z zaskórnikami nawet tymi mniejszymi sobie nie radzi. Nie ściąga, nie wysusza, nie piecze, nie podrażnia. Po zastosowaniu skóra na twarzy jest gładka i oczyszczona.
Moja ocena: 4/5 - wolałabym, żeby troszkę bardziej działała na pory na nosie, z którymi mam problem. Ale i tak ją uwielbiam!



Maseczka z minerałami z Morza Martwego



Konsystencja: gęsty krem, ala glinka
Kolor: ciemny szary
Zapach: nienachalny, ale nie potrafię go bliżej określić
Jak zachowuje się na twarzy: pomimo gęstości nieźle się rozprowadza, trochę ściąga po zaschnięciu, jaśnieje na twarzy
Sposób użycia: nałożyć na umytą skórę, pozostawić na 5-10 minut i spłukać.
Działanie: wg producenta "absorbuje sebum, i sprawia, że pory twarzy stają się mniej widoczne. Nadaje skórze miękkość, gładkość i promienność" - i ze wszystkim się zgadzam, w 100%!!!
Moja ocena: 4/5 - Wszystko ładnie pięknie, tylko trochę ciężko się zmywa. 


Śródziemnomorska nawilżająca maseczka do twarzy z oliwką



Konsystencja: bardziej żelowa niż kremowa
Kolor: bardzo jasny kremowy, prawie przezroczysty
Zapach: świeży, oliwkowy, ale inny niż znanych mi dotychczas produktów oliwkowych np. z Ziaji
Jak zachowuje się na twarzy: łatwo się rozprowadza, nie zasycha na twarzy
Sposób użycia: nałożyć równomiernie na oczyszczoną skórę twarzy. Pozostawić na 20 minut, po czym zmyć ciepłą wodą.
Działanie: wg producenta: "przywraca skórze odpowiedni poziom nawilżenia, doskonale ją odświeża i nadaje jej aksamitną miękkość" - może to wyda się Wam podejrzane, ale również tutaj się zgadza. Skóra jest dobrze nawilżona, a jak wiecie - posiadaczki tłustej cery muszą dbać o jej nawilżanie. To jest mój produkt wiodący jeśli właśnie o nawilżanie chodzi.
Moja ocena: 5/5 - Działa, cudnie pachnie! Czego chcieć więcej? :)


I ostatnia już... Odżywcza maseczka do twarzy z masłem shea.



Konsystencja: kremowa, gęsta
Kolor: mleczny żółty
Zapach: delikatny, typowy dla produktów z masłem shea
Jak zachowuje się na twarzy: łatwo się rozprowadza, nie zasycha na twarzy jak glinka, ale trochę jednak przysycha
Sposób użycia: brak informacji producenta, ja nakładam na 15 minut, potem zmywam
Działanie: Tutaj też brak informacji od producenta, ale jak odżywcza, to odżywcza:) Trochę poprawia koloryt skóry
Moja ocena: 4/5 - Właściwie nie jest niezbędna, ale jest miłym uwieńczeniem zabiegów upiększających naszą twarz:)



Z czystym sumieniem polecam Wam te maseczki, każdą z osobna jak i wszystkie razem. W zeszły weekend zrobiłyśmy sobie z Magdą i z Mamą domowe SPA. Magda uwielbia wszystkie maseczki, za to moja mama żadnych! Zawsze zrzędzi:) że ją szczypie w oczy, że ściąga, że coś... ale tutaj - nie miała do czego się przyczepić:) I nawet dopytuje, kiedy zrobimy sobie powtórkę...:)
Jedynym minusem tych maseczek jest ich cena. 25zł za tubkę 75ml to dla mnie stanowczo za dużo, ale za to często są w promocji. Pytajcie się swoich konsultantek, przeglądajcie katalogi:)

Pozdrawiam w to piękne popołudnie i pędzę na  rodzinnego grilla z okazji Dnia Matki!
Monika:)

PS. Zapraszam Was na nowopowstałego bloga mojej koleżanki i jej.. koleżanki:) KLIK!


Dołącz do naszej akcji! Szczegóły TU!
Polub nas na facebooku! KLIK




Dołącz do klubu ShinyBox!

Dołącz do klubu ShinyBox!

wtorek, 22 maja 2012

Dołącz do klubu ShinyBox!
W czerwcu rusza shinybox:) Czy macie już doświadczenia z innymi "pudełeczkami"?:)

Rozdania! :)

poniedziałek, 21 maja 2012

Słuchajcie, szczęściu trzeba pomagać, zachęcona KOLEJNYM zwycięstwem Magdy w KOLEJNYM konkursie, postanowiłam wziąć udział w kilku rozdaniach. Oto one:

1. Sajjjidaa KLIK

2. dobredlaurody KLIK



3. Keep calm and be beautiful KLIK
4. Walking On Air KLIK



5.Bambusowy Raj KLIK
     Monika;)


Na zły humor!

W związku z nieciekawą sytuacją związaną z  uczelnią, niestety dzisiejszy dzień bardzo udany nie będzie:( I choć nie mam czasu na jakieś super poprawiacze humoru postanowiłam napisać Wam o tym, jak poprzez zabiegi kosmetyczne poprawiam sobie nastrój. I jestem mega ciekawa jak Wy to robicie:) Napiszcie w komentarzu Wasze sposoby, chętnie je wypróbuję!

Oczywiście, jak prawdziwa lakieromaniaczka - malowanie paznokci. Przeważnie na różowo, albo w jakiś fajny wzorek. Ostatnio puścił mi nerwy i Mama przyłapała mnie na płaczu. Wiecie co powiedziała?:) Pomaluj sobie paznokcie, ulży Ci:)


Peeling kawowy - moje najnowsze odkrycie(!!!), które zasługuje na osobny wpis!

Maseczki - wszelkiego rodzaju, obojętnie na co, byle efekt widoczny od razu! Wczoraj razem z Mamą i Magdą urządziłyśmy sobie SPA. Nałożyłyśmy łącznie cztery(!!!) maseczki i czułyśmy się o niebo lepiej!

Z niekosmetycznych rzeczy na poprawę humoru lubię świeczki truskawkowe i odcinek Plotkary albo Glee;)

Jakie są Wasze sposoby?

Monika

Zmywacz do paznokci w pisaku - recenzja!

niedziela, 20 maja 2012

Cóż, kiedy maluję paznokcie, zazwyczaj wygląda to tak...


Niestety, patyczki do uszu i zmywacz na nic się zdały, wyruszyłam więc na poszukiwanie ratunku!
Zaczęłam od kosmetyczki Magdy i znalazłam tam zmywacz z Avonu (biały). Spodobał mi się, ale wiem, że Magda nie lubi, kiedy używam jej rzeczy, więc zakupiłam odpowiednik z essence. O tym, jak się sprawują, przeczytacie niżej:)


AVON:
Zmywacz jest zamknięty w estetycznym białym pisaku. Posiada kilka wymiennych końcówek. Nie pachnie jak typowy zmywacz. Wystarcza na bardzo długo i doskonale, szybko zmywa lakier, nie rozmazując go.  Jedynym minusem jest końcówka, która szybko się "mechaci". Kosztuje około 20zł, niestety nie jest dostępny w każdym katalogu Avon. 


ESSENCE:
Jest większy niż ten z Avonu, pachnie bardzo przyjemnie. Posiada 3 wymienne końcówki umieszczone na końcu pisaka. Jego końcówka jest bardzo wygodna, skośnie ścięta, nie mechaci się tak jak pisak z Avonu. Słabo zmywa lakier, rozmazując go po palcu. Wygodny w użyciu, bo dzięki końcówce można łatwo dostać się do skórek. Niestety szybko wysycha. Jego koszt to ok. 14zł, dostępny w szafach Essence, w wybranych drogeriach.

Zdecydowanie stawiam na pisak Avon. Choć jest droższy, to bardziej pomocny i wydajny niż Essence. Kiedy zużyję różowy, zdecydowanie zakupię avonowski. No, chyba, że nauczę się malować paznokcie bez malowania skórek... :)

Używacie takich gadżetów? Macie problem malowania skórek? Podzielcie się Waszymi sposobami!

Pozdrawiam Was :)
Monika

PS. Magda jest chwilowo w Goleniowie i staramy się ogarnąć wymianę z Wami wszystkimi. Nagle pojawiło się tak wielkie zainteresowanie, że ciężko nam to wszystko uporządkować. Niedługo strona "WYMIANA" zostanie zaktualizowana. A te wszystkie osoby, które już wyraziły chęć wymiany prosimy o uzbrojenie się w cierpliwość.

Dołącz do naszej akcji! Szczegóły TU!
Polub nas na facebooku! KLIK



Paznokciowe love - blue

środa, 16 maja 2012

Witajcie;)
Od dziś w cyklu paznokciowe love będziemy prezentować propozycje na mani w różnych kolorach oraz lakiery, jakie w tym kolorze posiadamy. Dziś w roli głównej: niebieski.


Lakiery, które posiadam:

a oto moje propozycje;)

1.

2. 

3.

4.

5.

6.

7.

8.

9.

10.

11.

12.

13.

14.

15.

16.



Które podobają Wam się najbardziej?


Monika

Porządki lakierowe :)

poniedziałek, 14 maja 2012

Zmotywowana Waszymi wpisami na blogach, postanowiłam uporządkować swoje lakiery: znaleźć dla nich nowe miejsce i wykonać próbniki.

Zacznijmy od przechowywania. Niestety, nie mieszkam sama i lakiery w lodówce mogłyby wywołać ogólny sprzeciw rodziny, więc trzymałam je w plastikowym koszyczku gdzieś na półce.  Na blogu jednej z Was (przepraszam, ale nie pamiętam której!) przeczytałam, że alternatywą dla trzymania lakierów w lodówce jest trzymanie ich w zamkniętym pudełku. Przy okazji "przeprowadzki" z koszyka do pudełka, zrobiłam mały przegląd.  I stety lub nie, pożegnałam się z trzema lakierami. Dwoma przeterminowanymi i jednym, który... wyparował (!!!) z butelki. Nie wiem jakim cudem.


Przeglądając moje ulubione blogi, natknęłam się na notkę u Śmieti, w której opisała swój (moim zdaniem doskonały!) pomysł na wykonanie próbników. Nie mogłam nie zgapić:) i po kilku chwilach miałam je już w portfelu. 



Naliczyłam, że mam 38 lakierów. Nie wiem czy to dużo, czy mało. Kiedy chcę pomalować paznokcie, okazuje się, że nie mam koloru "na który mam ochotę". A kiedy jestem w sklepie/drogerii żaden mi się nie podoba, bo "wszystkie już mam". Macie taki "problem"?:)

Od kilku dni lakiery mieszkają sobie w pudełku po butach:)





A jak Wy przetrzymujecie swoje lakiery? Jakie są Wasze ulubione kolory?

Monika

PS. Dziś po bardzo stresującym dniu zafundowałam sobie... nowy lakier:)



Balsam GOSH - recenzja gościnna

niedziela, 13 maja 2012

Witajcie:)
Wiemy, że długo musiałyście czekać na gościnną recenzję, ale myślę, że warto:) Balsamu GOSH nie znałyśmy, a dzięki tej recenzji być może zdecydujemy się na jego zakup. 
Dziś na blogu pojawi się trochę aktualizacji, m.in. wymiana, lakiery i zobaczymy co jeszcze:) A teraz zapraszam do przeczytania recenzji;)




Zawsze uważałam , że pomimo drobnych niedogodności, jestem osobą w czepku urodzoną, bo jednak zawsze ten szczęśliwy traf koło mnie krąży. O tym że mam rację, świadczy chociażby to, że Moja Przyszła Teściowa (zwana dalej MPT) lubi trochę wydać na kosmetyki, którymi później dzieli się ze mną szczodrze ;)

Po tym krótkim wprowadzeniu, chciałabym przedstawić bohatera mojej recenzji-  BALSAM DO CIAŁA GOSH MOISTURIZING BODY LOTION CLASSIC 1 który MPT sprezentowała mi pod choinkę.





Jedno opakowanie balsamu, to 500 ml produktu zamkniętego w bardzo eleganckiej białej butelce, zakręcanej złoto- granatowym korkiem. Początkowo byłam trochę zaskoczona wielkością- fakt, to pół litra, więc mieści się w standardowych objętościach opakowań z różnymi balsamami, ale sprawiał wrażenie tak ogromnego, że zastanawiałam się ile lat będę go używać i czy zdążę zużyć zanim się zepsuje ;) Niesłuszne moje obawy- pół roku i pół balsamu za mną!

Co o swoim produkcie pisze producent?

Nawilżający balsam do ciała zapewnia doskonałe efekty pielęgnacyjne dzięki swoim aktywnym składnikom. Witamina E zwana „witaminą młodości” silnie nawilża, ujędrnia i wygładza skórę, oraz chroni ja przed promieniowaniem UV. Olejek awokado regeneruje naskórek i łagodzi podrażnienia, zalecany również przy skórze silnie przesuszonej.

Balsam jest idealnej konsystencji- nie za gęsty, nie za rzadki. Opakowanie ma przy szyjce plastikowy korek z małą dziurką- można śmiało ściskać butelkę bez obawy, że przypadkowo wyleje się na nas pół tubki. Jest bardzo lekki- wchłania się w ciągu kilku sekund zostawiając skórę aksamitna w dotyku i lekko pachnącą. Sam zapach w pierwszym zetknięciu skojarzył mi się z zapachem dla KOBIETY, nie da dziewczyny, ale szybko moje obiekcje zostały rozwiane- zapach po nałożeniu na skórę przestaje być intensywny i zostawia po sobie tylko delikatną nutkę, która jest bardzo przyjemnym doznaniem dla każdego nosa ;)


Mam skórę cukrzyka- jest tak sucha, że czasami czuje się jak jaszczurka, ale akurat balsam GOSH mojej osobie odpowiada w 110%. Działa lepiej, niż niektóre maści z mocznikiem+ jest leciutki i nie pozostawia ani grama tłuszczu na skórze. Jedynym mankamentem tego magicznego specyfiku jest cena- ok 40 zł w sklepach online. Nie wiem, czy gdybym nie dostała go w prezencie zdecydowałabym się na kupno „w ciemno”, ale jestem pewna, że kiedy buteleczka zostanie opróżniona, pomaszeruję na poszukiwania nowego egzemplarza. Ze względu na cenę uszczknę jeden punkcik i tym sposobem balsam GOSH dostaje 9/10 pkt.


kaapster



Dziękujemy za recenzję i czekamy na więcej!:)
M&M

Essence nail art Twins

poniedziałek, 7 maja 2012

W roli głównej: lakier Essence nail art Twins - Bella. 

Sam lakier mnie nie zachwycił. Farbuje skórki i paznokcie nawet na różnych bazach. Wyjątkiem jest odżywka Eveline 8w1. Lakier ma bardzo ładny, zielonkawo-morski kolor. Nie jest trwały, bo odpryskuje jeszcze tego samego dnia. Potrzebuje "wspomagacza". Przy użyciu top coat z essence, gell look, wytrzymał 5 dni bez żadnych odprysków, czwartego dnia lekko starły się końcówki. Pewnie wytrzymałby dłużej, ale kolor mi się znudził i go zmyłam. A tak prezentuje się na paznokciach:



Podsumowując: lakier na tak, ale nie sam - z dobrą bazą i dobrym topem. 


Jakie są Wasze ulubione lakiery z tej serii?
Monika

Garnier - krem nawilżający, długotrwały efekt matujący

niedziela, 6 maja 2012

Dziś chciałabym podzielić się z Wami moją opinią o produkcie marki Garnier. Wiem, że wśród Was są zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy tej marki. Ja zagorzałą fanką, ani przeciwniczką nie jestem. Mam wśród Garniera kilka swoich ulubionych produktów. Do nich należy właśnie ten krem.


Produkt mieści się w średniej wielkości tubce, zakończonej zakręcanym zamknięciem, na którym stoi tubka. Opakowanie jest estetyczne, nie przeładowane zbędnymi informacjami. Krem dostępny jest w większości drogerii i marketów. Cena waha się w zależności od sklepu, w drogeriach 15-17zł, markety 15-22zł.
Krem jest rzadki, w kolorze tubki (która jest w rzeczywistości trochę bardziej zielona niż na zdjęciu), zapach charakterystyczny dla produktów do twarzy Garniera.



Od producenta: Krem nawilżający "długotrwały efekt matując" Garnier Czysta Skóra jest przeznaczony do skóry mieszanej lub tłustej, która się błyszczy. Jego formuła z glinką, cynkiem i czynnikiem antybakteryjnym matuje skórę, pochłania i reguluje nadmiar sebum. Twoja skóra jest czysta, matowa i dobrze nawilżona bez efektu tłustości.

Mam cerę bardzo tłustą. Po umyciu twarzy żelem oraz przetarciu wacikami z tonikiem, nakładam ten krem. Pierwszym problemem jest jego ilość, która wydobywa się z tubki. Trzeba bardzo ostrożnie go wyciskać, bo zazwyczaj wydobywa się zbyt dużo produktu. Kolejnym minusem jest to, że krem dość długo się wchłania. Jestem jednak w stanie wybaczyć mu te minusy, gdyż po kilku minutach otrzymuje piękną i matową twarz:). Jak zapewne wiecie, stosowanie tego kremu na noc, nie jest najlepszym pomysłem. Nie nawilża on wystarczająco, z resztą jestem zdania, że na noc należy sebum "zostawić w spokoju" i spokojnie pozwolić mu wyjść. Na noc stosuję inny krem nawilżający i wydaje mi się, że dzięki dobremu nawilżeniu nie mam problemu z przedzierającym się przez pory sebum, które występuje w postaci nieestetycznych kropelek, o których tak wiele z Was mówi. 
 
Razem z podkładem i pudrem matującym efekt matu utrzymuje się kilka godzin. Na początku jest płaski, sztuczny mat, jednak po nałożeniu podkładu i pudru jest on bardziej naturalny. Chwilowo jest to mój produkt nr1, ale nie ukrywam, że mam chętkę na coś innego:).

A Wy używacie produktów Garnier? Jakie są Wasze ulubione, a które z nich to totalna klapa? Chętnie poczytam Wasze opinie!

Monika
© Racja pielęgnacja • Theme by Maira G.