Ten post postanowiłam napisać ze względu na sytuację, która
zdarzyła mi się jakiś czas temu, a dokładniej – w Walentynki…
Jak na prawie pracoholika przystało, wyszłam z pracy w ten
dzień godzinę później niż zakładałamJ
Z moim ukochanym byłam umówiona do teatru dopiero na 19:00, więc co tam,
zostałam chwilę, żeby dokończyć rzeczy związane z projektem w pracy.
Przyjechałam do mieszkania, wykąpałam się, a wychodząc z wanny spojrzałam na
zegarek. Do wyjścia zostało mi ok. 20 minut. I wtedy… Panika! Ubrałam się,
jedną ręką suszyłam włosy, a drugą nakładałam krem, balsam, wszystko, co
mogłam. Nie miałam czasu do zastanowienia się nad makijażem. Po prostu brałam
kosmetyki, które wiedziałam, że mnie nie zawiodą w tej chwili. Były to
produkty, które są dla mnie zawsze awaryjnym rozwiązaniem, gdy mam te kilka
minut na zrobienie całego makijażu.
Dlatego chciałam Wam dzisiaj opisać kosmetyki, których
używam na ostatnią chwilę, gdy nie zastanawiam się zbytnio, co wyczarować na
mojej twarzy. No to zaczynam: