Something old, something new

Something old, something new

• sobota, 8 sierpnia 2015

Witajcie, dziś zapraszam Was na mały haul:) Nadszedł czas uzupełnienia zapasów, zaopatrzyłam się w produkty, którym jestem wierna od długiego czasu, ale także te zupełnie dla mnie nowe. Enjoy!

Firmę Mixa znam głównie ze świetnego kremu nawilżającego, do którego co jakiś czas wracam. Nie zachwycił mnie za to ich tonik z pompką. Wykończyłam jednak dwie wielkie butle niebiesko - zielonej Biodermy oraz dwufazowego Garniera, potrzebowałam zatem nowego micela i czegokolwiek do zmycia wodoodpornego makijażu oka. Padło na Mixę właśnie. Na pierwszy ogień poszła dwufaza - dawno nic nie zmywało mojego makijażu tak dokładnie! 

Kiedy Magda przyjeżdża do Goleniowa albo ja do Warszawy, używamy nawzajem swoich kosmetyków. No dobra, głównie ja używam Jej. W ten właśnie sposób poznałam piankę do mycia twarzy od Estee Lauder. Przyjemnie oczyszcza moją skórę i wystarcza na bardzo długo (tak twierdzi Magda). 

Lubię suche szampony, ale staram się nie używać ich często. Większość z nich zostawia na moich włosach biały osad, który prędzej czy później i tak widać - próbowałam wyczesywać, wydmuchać suszarką - i nic! Kiedy zobaczyłam na promocji  wersję dla brunetek od Batiste- nie zastanawiałam się ani chwili. Miłość od pierwszego użycia. 

 Na koniec mój stary ale jary puder Vichy Dermablend. Miałam od niego przerwę ze względu na braki w goleniowskich aptekach. Zawsze był problem ze znalezieniem tego pudru, jednak zaprzyjaźniłam się z panią w aptece i mi go po prostu zamawiała. Ostatnio trafiłam jednak na nieuprzejmą aptekarkę, która powiedziała, że jak nie ma, to znaczy, że nie ma i kim ja jestem, żeby ona dla mnie go miała specjalnie sprowadzać? Miłe, nie? Cóż, bycie klientem nie wystarcza.

Cóż, nie są to wielkie zakupy, ale "treściwe". Staram się nie kupować nic na zapas, pomimo kuszących promocji, po tym, jak okazało się, że mam 6 żeli pod prysznic... :)

Pozdrawiam!