Szampon przeciwłupieżowy Catzy Healing
Godzina 0 coraz bliżej, denerwuje mnie dosłownie wszystko, więc postanowiłam już dziś napisać dla Was recenzję (choć zapowiadałam, że powrócę do Was z intensywnym pisaniem dopiero po obronie).
Pod lupę biorę dziś szampon przeciwłupieżowy od Catzy. Jest to produkt dostępny w aptekach, w różnej cenie od 11 do 17zł. Ja kupiłam go za 15,90. Jakiś czas temu rozpoczęła się moja niechciana przygoda
z łupieżem. Najpierw był on niewielki i sypki, później rozprzestrzenił się na dosłownie całą głowę i zmieniła się jego postać, były to wielkie "mokre" płaty. Wypróbowałam chyba wszystkie szampony drogeryjne - Head&shoulders, ziaja, biedronkowe również, a nawet i Nizoral - i nic, tylko gorzej. Do zakupu Healing namówiła mnie Agata, która też borykała się z podobnymi problemami.
z łupieżem. Najpierw był on niewielki i sypki, później rozprzestrzenił się na dosłownie całą głowę i zmieniła się jego postać, były to wielkie "mokre" płaty. Wypróbowałam chyba wszystkie szampony drogeryjne - Head&shoulders, ziaja, biedronkowe również, a nawet i Nizoral - i nic, tylko gorzej. Do zakupu Healing namówiła mnie Agata, która też borykała się z podobnymi problemami.
Cóż, opakowanie jest zwyczajne, nie przypomina aptecznego specyfiku. Zwykła butelka zamykana na klasyczny zatrzask. Szampon jest koloru jasnoniebieskiego, delikatnie pachnie, ale nie jestem w stanie określić tego zapachu. Nie jest to zapach drażniący, jest bardzo lekki. Konsystencja nie za rzadka, niezbyt gęsta, taka jak dla mnie - w sam raz.
Od producenta : Szampon Healing zawiera 1% pirytionianu cynku, substancji o działaniu przeciwbakteryjnym i przeciwgrzybicznym. Szampon przeznaczony jest do stosowania w przypadku łupieżu, do każdego rodzaju włosów. Żadnych obietnic?
Dla ciekawskich skład:
Tak jak producent nakazał - głowę myłam codziennie według schematu: namoczyć włosy, nałożyć szampon
i wmasować w skórę głowy, spłukać, umyć normalnie tym samym szamponem. No i myłam, raz, drugi, piąty, dziesiąty. Efekty były widoczne już po drugim myciu, jednak długo mnie one nie satysfakcjonowały. Łupież wciąż był obecny, w mniejszej ilości, ale jednak. Ogromnym plusem był ogólny stan moich włosów. Na czas "kuracji" odstawiłam wszelkie odżywki, mimo to włosy były sypkie, miękkie, odżywione. Nie było problemu z rozczesywaniem, czy wypadaniem. Postanowiłam zużyć szampon do końca i nie żałuję. Mój problem z łupieżem zniknął i mam nadzieję, że tak już zostanie.
i wmasować w skórę głowy, spłukać, umyć normalnie tym samym szamponem. No i myłam, raz, drugi, piąty, dziesiąty. Efekty były widoczne już po drugim myciu, jednak długo mnie one nie satysfakcjonowały. Łupież wciąż był obecny, w mniejszej ilości, ale jednak. Ogromnym plusem był ogólny stan moich włosów. Na czas "kuracji" odstawiłam wszelkie odżywki, mimo to włosy były sypkie, miękkie, odżywione. Nie było problemu z rozczesywaniem, czy wypadaniem. Postanowiłam zużyć szampon do końca i nie żałuję. Mój problem z łupieżem zniknął i mam nadzieję, że tak już zostanie.
Jest jeden minus, jaki odkryłam, ale jest on niewielki. Podczas mycia głowy czułam... pieczenie w nosie. Pomimo tego polubiłam ten szampon. Jeśli problem łupieżu powróci, będzie to mój oczywisty ratunek.
W ogólnym rozrachunku przyznaję 5/5.
Gwiazdki? Super! Zdjęcia? Jeszcze lepiej! :) Ja problem z łupieżem miałam w dzieciństwie, jeden, jedyny raz. Wtedy pomógł mi Nizoral i od tego momentu ani śladu po włosowym śniegu ;))
OdpowiedzUsuńMi też w dzieciństwie pomógł Nizoral, a teraz Nizoral właściwie ten łupież pogarszał.
Usuńpo oc kupowac i uzywac szampon z slsem ktory i tak niszczy wlosy.
OdpowiedzUsuń