SLIDER

Moja jesienno - zimowa pielęgnacja włosów

poniedziałek, 25 listopada 2013

Witajcie:) 
Dziś dosłownie dwa słowa o mojej pielęgnacji włosów, którą rozpoczynam teraz, czyli w okresie jesienno-zimowym. Nie znam się zupełnie na sposobach pielęgnacji włosów.. Staram się dostarczać im tego, czego myślę, że potrzebują. Obserwuję je, próbuję różnych produktów. Do tej pory zauważyłam, że naturalna pielęgnacja moim włosom nie służy, nie służy im też olejowanie. Mam ich bardzo dużo, w dodatku są bardzo suche i kręcone. Staram się ich nie dręczyć suszarką, ale zdarza mi się je prostować, czy kręcić. Jestem totalnym leniem, więc nie ma sensu kupowanie miliona cud produktów, bo wiem, że i tak nie będę ich używała. 

Na tapetę w tym najbliższym okresie dwa produkty Wella i dwa produkty Isana.


Szamponu Wella proSeries frizz control używam już od jakiegoś czasu i bardzo się z nim polubiłam. Będąc ostatnio w Rossmanie wzięłam odżywkę, tym razem z serii repair. Moje włosy są zniszczone, mam nadzieję, że choć trochę ta odżywka spełni swoje zadanie. Fioletową odżywkę mam zamiar stosować jako maskę. A do sprayu z termoochroną wracam po dłuższym czasie nieużywania, dam mu drugą szansę, bo moja mama się nim zachwyca:)

Znacie te produkty? A może używałyście czegoś innego, godnego polecenia? Koniecznie podzielcie się ze mną swoimi włosowymi hitami, bo marzą mi się długie włosy...:) Aaa i polećcie mi jakiś suchy szampon:)

Pozdrawiam Was serdecznie!
Monika

Autumn scents - Bath & Body Works

niedziela, 24 listopada 2013

Witajcie:) O tym, że jestem fanką wszystkiego, co pachnące, chyba już wszyscy wiedzą. Osoby z mojego otoczenia wiedzą, że najlepszym prezentem dla mnie jest świeca zapachowa. Nie wiem ile już zdążyłam wypalić od zeszłej jesieni. Marka nie ma znaczenia - dobre świece zapachowe są w Ikei (i za każdym razem jak tam jestem, kupuję na zapas), trafiają się w Biedronce (np. duże podgrzewacze o zapachu zielonego jabłka, albo identyczne jak w Ikei), jednak nic, ale to zupełnie nic nie przebije świec od Bath & Body Works.


Obecnie mam w swojej kolekcji dwa warianty zapachowe: Marshmallow fireside od White Barn i Cinnamon nut bread od Slatkin & Co. Obie świece są z tego co mi wiadomo największe, mają po trzy knoty. Każda z nich kosztowała 89zł, cynamonowa kupiona na promocji za 44 zł. 



 Najpierw weszłam w posiadanie marshmallow fireside od White Barn. Od początku byłam oczarowana zapachem, jego intensywnością i trwałością. Świeca bardzo wolno się pali, zapalam ją od ostatniej wigilii, z przerwą dwumiesięczną. I zostało jej ponad pół. Pali się trochę nierównomiernie, bo po bokach zostaje bardzo dużo wosku. Zeskrobałam ten wosk i włożyłam do kominka na olejki zapachowe i tak używam już od początku października, prawie codziennie. Wosku nie ubywa, jego zapach się nie zmienia. W tym roku nie widziałam jej w B&BW, może będzie w przyszłym i podejrzewam, że wtedy ją zakupię ponownie, o ile uda mi się obecną wypalić do końca. 


Cinnamon nut bread (Slatkin&Co) posiadam od niedawna, bo od dwóch tygodni. Paliłam ją już kilka razy i zapach jest zdecydowanie słabszy niż marshmallow, zauważyłam też, że szybciej się spala. Pierwotnie wosku było do początku etykiety, a ubytek jaki widać na zdjęciu powyżej to efekt palenia ok. 3h, więc niedługo. 

Obie świeczki różnią się producentem oraz pokrywkami. Marshmallow ma pokrywkę złotą, a Cinnamon srebrną. Z informacji jakie uzyskałyśmy na otwarciu sklepu w Złotych Tarasach wynika, że złote świece mają większą zawartość olejków eterycznych. Jeśli tak naprawdę jest (czekam na potwierdzenie informacji od B&BW) to zwrócę honor świecy cynamonowej.  Ale w takim wypadku uważam, że cena "srebrnych" świec powinna być odrobinę niższa. Pomimo tego kocham obie świece i uwielbiam ich towarzystwo w te długie jesienne wieczory. 


A Wy, lubicie świece zapachowe? Macie swoich faworytów? Czy tak jak u mnie, prym wiodą u Was świece B&BW?
Pozdrawiam Was,
Monika

Zbiorczy haul z ostatnich tygodni:) + Rossmann -40%

sobota, 23 listopada 2013

Witajcie:)
Były zużycia, więc czas na haul:) Właściwie to trzy, każde zdjęcie zostało zrobione zaraz po dokonaniu zakupów, także jak zaraz zobaczycie - podejścia były trzy.


Top coat od Sally Hansen to stały punkt moich zakupów. Nie wyobrażam sobie bez niego malowania paznokci. Potrzebowałam odżywki do paznokci. Tej, którą sobie wymyśliłam akurat nie było, ale skusiłam się na widoczną powyżej różową. Ma ona za zadanie nie tylko wzmacniać paznokcie, ale także przyspieszać ich wzrost. Puder So Matte noszę w torebce, niestety ten, który kupiłam okazał się za ciemny. Sprawdziłam w domu i nazwa odcienia i jego numer się zgadza... Lady Speed Stick to dla mnie nowość, musiałam znaleźć zastępcę mojego granatowego Garniera. 

Skończyła mi się odżywka z Isany, chciałam spróbować czegoś nowego - mam szampon Wella proSeries, wariant frizzy, czy jakoś tak. Moje włosy są bardzo suche, dlatego zdecydowałam się tutaj na wariant repair. Jestem zadowolona z szamponu, mam nadzieję, że z odżywki będę także. Odżywka Isana - tej jeszcze nie miałam, mam zamiar używać jej jako maski. Lady Speed Stick - jestem w połowie pierwszego opakowania, dlatego kupiłam kolejne - do Rossmana mam nie po drodze, dlatego lubię kupować podstawowe rzeczy na zapas. Maseczkę dermaglin kupiłam z ciekawości, na wypróbowanie. Moja twarz ostatnio płata mi figle, dlatego szukam ratunku.
Mus do ciała od Perfecty dostałam od Magdy chwilę przed wyjazdem od niej:)

A teraz coś, na co pewnie większość z Was czekała od początku wpisu, czyli moje zdobycze z promocji w Rossmannie:)


Spełniłam tutaj kilka swoich kosmetycznych marzeń, ale o tym za chwilę. :)


Mój ulubiony podkład, nie wiem, które to już opakowanie. Poleciła mi go kiedyś Agata i jestem mu wierna już bardzo długi czas, choć nie jest to jeszcze mój ideał. L'oreal Mat magique poleciła mi Magda, używałam go kiedy byłam u niej przez kilka dni. Stosowany samodzielnie szału nie robi, ale razem z Under 20 stwarza połączenie najbliższe ideałowi. Długotrwały, naturalny mat. 

Nie lubię wydawać pieniędzy na takie drobiazgi jak bibułki matujące, ale cena 3zł jest jak najbardziej okej. Tusz Pump Up to tańsza wersja kultowego tuszu Catchy Eyes od GOSH. O obu pisałam tutaj. Lubię do niego wracać. Nowością dla mnie jest żel do brwi od Wibo, kupiłam z myślą o szybkim pociągnięciu brwi przed wyjściem do pracy, zamiast mozolnego uzupełniania ich cieniem i bezbarwnym żelem. Kredka Rimmel Scandaleyes to pierwsze z moich marzeń - wiele razy widziałam ją na yt, ale 18zł za kredkę to dla mnie szaleństwo, szczególnie w okresie wzmożonego oszczędzania pieniędzy:). 


Mój bronzer i róż w jednym z Sephory dokonał swojego żywota (właściwie to tylko część zawierająca róż), potrzebowałam więc następcy. Mój wzrok przykuł od razu róż od Lovely. Wydał mi się wizualnie podobny do różu Alverde, ale ten widywałam gdzieś w internetowej przestrzeni i niespecjalnie zwracałam na niego uwagę, takie było tylko moje skojarzenie. Wybrałam odcień 03. Na koniec moje kolejne dwa marzenia: Maybelline Color Tatto w odcieniu 35 On and on Bronze. Mam już jeden cień z tej serii, odcień 40 - Permanent Taupe, ale nie jest to dla mnie kolor "na codzień". Dzięki koleżance z pracy udało mi się dorwać ten wymarzony, zanim został wykupiony:).
Baby lips od Maybelline to kolejna wymarzona zachciewajka, którą chciałam nawet wyszukać na allegro, zanim dowiedziałam się, że lada chwila będą dostępne w Polsce. 

Tym z Was, które dotrwały do końca - gratuluję:) Mam nadzieję, że na nic się już nie połaszę podczas Rossmanowej promocji. Dzięki Bogu w moim mieście nie ma ani Hebe, ani Superpharm, bo chyba musiałabym wziąć pożyczkę, hehe:) 

Tym z Was, które nie skorzystały jeszcze z promocji w Rossmanie, polecam udać się tam jak najszybciej, bo u mnie wczoraj już na półkach pustki...:)


Pozdrawiam,
Monika

Inspirational Monday 9

poniedziałek, 18 listopada 2013

Witajcie:) Dziś garść inspiracji na ten tydzień:)










Pozdrawiam Was, 
Monika

Moja obecna pielęgnacja cery tłustej - listopad 2013

sobota, 16 listopada 2013

Witajcie:)
We wrześniu umieściłam pierwszy tego typu post, kilka produktów się zmieniło, więc pomyślałam, że czas na aktualizację.

mycie



Tak, aż trzy "żele"...:) Codziennie myję twarz żelem do cery tłustej ale wrażliwej, od La roche-posay z serii effaclar. Kiedy czuję, że moja skóra potrzebuje głębszego oczyszczenia, używam żelu Garnier Czysta Skóra Active. 2 razy w tygodniu używam nowego dla mnie peelingu od Sorayi. 

nawilżanie



Zawsze rano i wieczorem - tonik ogórkowy od Ziaji. Cetaphil używam głównie wieczorem i zawsze po peelingu. Kiedy widzę, że moja skóra jest wysuszona, to nakładam cieniutką warstewkę Cetaphilu pod emulsję matującą od Iwostinu. 

demakijaż



Do demakijażu całej twarzy, niezmiennie od dłuższego czasu służy mi płyn micelarny be beauty. Demakijaż oczu wykonuję przy pomocy płynu dwufazowego od Delii.

Zawsze o tej porze roku moja cera płata mi figle. A do tego ostatnio nie odżywiam się dobrze ... i to wszystko widać na mojej twarzy:( Mam nadzieję, że przy zmianie diety i regularnym stosowaniu tych produktów stan mojej cery ulegnie zmianie. Na lepsze:)


Pozdrawiam Was cieplutko:)!
Monika

Niesamowite lakiery OPI Designer Series 2013

czwartek, 14 listopada 2013

Krótka notatka - zobaczyłam dziś na fanpage'u Opi Nails Polska informację, że od 15 września w salonach OPI oraz na stronie www.kupkosmetyk.pl będą dostępne lakiery z nowej serii 

Designer Series by OPI

W skład całej serii będzie wchodziło 11 kolorów, w tym 2 lakiery DS Raw Granite:  


Dodatkowo w kolekcji znajduje się 12-sta buteleczka DS Top Coat. Lakiery granitowe DS Lapis i DS Pewter mogą być używane bez bazy, dzięki czemu utrzymuają swój lekko matowy look. 


  • DS Pewter ma metaliczny kolor z dodatkiem głębokiego srebra oraz matowym, chropowatym wykończeniem
  • DS Lapis to głęboki szafirowy niebieski z matowym, także chropowatym wykończeniem

Inne kolory z tej kolekcji:


DS MysteryDS Classic
  DS ReflectionDS Indulgence
 DS Radiance DS Extravagance
 DS Bold       DS Reserve
 DS LuxuriousDS Top Coat

Żródła fotografii:

Czy coś wpadło Wam w oko? Ja czekam do piątku:)

Warsztaty dla czytelników BeautyIcon - relacja

wtorek, 5 listopada 2013

Niedawno spotkał mnie niesamowity zaszczyt - udział w warsztatach zorganizowany dla najwierniejszych czytelników bloga Beautyicon.pl. Na moją skrzynkę mailową dostałam piękne zaproszenie:

Warsztaty zostały zorganizowane dla czytelników 3 blogów:
beautyicon.pl prowadzonego przez Agatę Choromańską,
 nezdeluxe.pl prowadzonego przez Marcina Budzyka
olfaktoria.pl prowadzonego przez Dorotę Goldmann



Zajęcia trwały ok. 4 godzin i odbyły się w pięknych wnętrzach Pure Sky Club


Warsztaty były bardzo różnorodne. Pierwszą część poprowadziła Dorota, dzięki której wzbogaciłam swoją wiedzę na temat związku zapachu z osobowością danej osoby. 


W grupach staraliśmy się opisać osobę, która używa perfum przydzielonych do naszej grupy. Zestaw był wyjątkowo trudny, ponieważ perfumy były zarówno ciężkie, jak i lekkie, niektóre były dość duszące, inne - lekkie. Nie wiem, czy nasza interpretacja była trafna, ale dla mnie była to okazja poznania zapachów, o których nie słyszałam, m.in. To Be Woman Police:


Do tego pełno innych zapachów, m.in.: firmy Eisenberg, Iceberg, Ferrari. Na sam koniec, dzięki uprzejmości perfumerii Mon Credo, dostaliśmy próbki niektórych zapachów.






Drugą część warsztatów poprowadziła Agata, która opowiedziała nam o najnowszych trendach w makijażu, a dzięki uprzejmości firmy Estee Lauder mogliśmy stworzyć swoje makijaże z użyciem nowości, które właśnie weszły na rynek. 




Dodatkowo główny makijażysta marki Estee Lauder zaprezentował na modelce makijaż zgodny z najnowszymi trendami. Każdy z nas otrzymał także mały podarunek od firmy. 




 

Ostatnia część warsztatów była dla mnie, chemika, po prostu niesamowita. Od dawna interesuję się chemią kosmetyczną, ale po raz pierwszy miałam z nią do czynienia na żywo. Otóż Marcin zapoznał nas z bazami oraz składnikami perfum, z których później tworzyliśmy własne zapachy. I tak w końcu poczułam zapachy, m.in.: octanu fenylu, mentolu, okoumalu, toskanolu i wielu wielu innych. 







W przerwie występu Marcina Dorota przeprowadziła wywiad z Candy (dawniej Candy girl), która opowiadała nam o swoich ulubionych kosmetykach i zapachach, jakich używa. Muszę przyznać, że Candy jest niesamowitą, ciepłą i ambitną dziewczyną obdarzoną niesamowitym głosem. 



Jestem naprawdę zachwycona poziomem i organizacją warsztatów. Była to na pewno jedna z bardziej owocnych i przyjemnych niedziel, jakie mnie do tej pory spotkały. Warsztaty były darmowe, wobec tego postanowiłam upiec w ramach podziękowań, babeczki, które tematycznie pasowały do warsztatów:)



Zdjęcie czytelniczek Beautyicon.pl:


Warsztaty były także okazja do spotkania kilku znajomych osób oraz poznania nowych, niesamowitych ludzi o podobnych zainteresowaniach:)




P.S. Zdjęcia, oprócz tych podpisanych adresem bloga, mogłam wykorzystać dzięki uprzejmości Beautyicon.pl








© Racja pielęgnacja • Theme by Maira G.