SLIDER

Prosimy o pomoc - konkurs Hean

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Uwaga, uwaga! Wiele z Was pisało, że podoba się Wam nasz nagłówek. Jeśli tak jest to prosimy o małą pomoc dla jego autorki:)

Bierze ona udział w konkursie Hean - zadaniem konkursowym było stworzenie propozycji lakieru pasującego do czerwonej szminki.

Oto Jej praca i uzsadanienie:


Inspiracją dla stworzenia propozycji były dla mnie z jednej strony rosnąca popularność delikatnych, nieoczywistych kolorów, z drugiej moja osobista fascynacja stylem pin up. Szukałam koloru, który uzupełniałby się z kobiecą, czerwoną pomadką w różnych odcieniach, a jednocześnie wyróżniał na tyle, aby zatrzymać na nim wzrok.
Pozwoliłam sobie stworzyć wirtualną modelkę :), z której "zdjęłam" inne ozdoby (fryzurę, makijaż, ubrania, biżuterię), pozostawiając jedynie lakier. 
Jest to lakier kremowy. Aby udowodnić atrakcyjność koloru przy zestawieniu z odcieniami czerwieni, pobrałam kilka z tychże szminek Vitamin Coctail i umieściłam na wspólnej wirtualnej próbce.
Mam nadzieję, że kolor spełnia zadania, jakie przed nim postawiłam :)

GŁOSUJEMY TUTAJ: https://www.hean.pl/newsroom/?p=441#comments na numer 11. Głosowanie trwa tylko do jutra! (31.01)

Będziemy bardzo, bardzo, bardzo wdzięczne.

Już jutro kolejna recenzja:)
Pozdrawiam,
Monika:):):)



Maybelline One by one & L'oreal Volume Million Lashes

niedziela, 29 stycznia 2012

Cześć wszystkim:)
Z wielką chęcią usiadłam do pisania kolejnej notki. Po noszeniu paneli do mieszkania doceniam moją małą chwilę przyjemności:)
weheartit.com

 Dzisiaj chciałam się z Wami podzielić moim dość długoterminowym testowaniem dwóch tuszów do rzęs:
Maybelline One By One Volum' Express     L'oreal Volume Million Lashes

    


Moja opinia
Maybelline One By One Volum' Express dla mnie jest tuszem "do okiełznania". Na początku może wydawać się niezbyt gęsty, ale po kilku dniach używania konsystencja staje się dość gęsta. Jak widać na zdjęciu powyżej szczoteczka ma dużo włosków (szczoteczka elastomerowa) ma owalny kształt, w mojej ocenie przypominający kształt oka.  Ułatwia to aplikację tuszu, nawet tych przy wewnętrznym kąciku oka. 
Według producenta szczoteczka posiada aż 300 włókien, co mniej więcej oznacza, że na każdą rzęsę przypadają 3 włókna. I muszę przyznać, że tutaj tusz spełnia te warunki - rzęsy maluje się dość sprawnie, nie sklejają się, są idealnie rozdzielone, nawet po drugim nałożeniu. Pomalowane rzęsy są o wiele dłuższe, ale niekoniecznie pogrubione czy podkręcone (moje dodatkowo prostują się godzinę po użyciu zalotki, więc nie jestem wiarygodnym źródłem). Mam wrażenie, że po całym dniu noszenia tusz lekko "znika z oka" i wychodząc z pracy nie ma już takiego efektu jak rano. Plus za to, że nie obsypuje się w trakcie dnia i nie tworzy mi oka pandy. Zapomniałabym dodać, że w składzie tuszu są składniki z kwasów owocowych i prowitamina C, czyli tusz ma jeszcze właściwości pielęgnujące. Tusz łatwo się zmywa mleczkiem, nie ma potrzeby tarcia oka. I jeszcze kolor - nie nazwałabym go głęboką czernią. Mam wrażenie, że kolor przypomina bardziej ciemny grafit niż czerń, ale wiem, że większość tuszy ma ten problem. Nie jest to jednak bardzo widoczna wada w porównaniu do gamy kolorystycznej, którą mamy na rynku:) Moja ogólna ocena to 8/10


L'Oreal Volume Million Lashes według producenta tusz powinien precyzyjnie pokrywać rzęsy od nasady po końce, nadając im ekstremalną objętość i długość. Dzięki specjalnej szczoteczce milionizer rzęsy nie powinny się sklejać i być idealnie rozdzielone, oraz wydawać się gęstsze i dłuższe. Sprzyja temu niezwykle gęsta, elastomerowa szczoteczka, która daje efekt miliona rzęs. Wszystkie rzęsy są natychmiast rozdzielone, a ich objętość widocznie zwiększona. Dodatkowy precyzyjny dozownik pozostawia na szczoteczce optymalną ilość tuszu, bez nadmiaru i bez grudek.

Tusz zdecydowanie spełnia wszystkie obietnice producenta: naprawdę precyzyjnie pokrywa rzęsy od nasady aż po same końce, nadaje im objętość i długość. Tusz nie podkręca rzęs, ale producent nic nie obiecuje na ten temat. Bardzo podoba mi się szczoteczka, moim zdaniem jest lepsza niż w przypadku One By One, ale tylko wtedy, kiedy umiejętnie się nią posłużymy. Minusem dla niektórych mogą być zbyt długie włoski (porównajcie na zdjęciach), ponieważ bardzo łatwo można pomalować sobie powieki. Ale wystarczy pomóc sobie podnosząc powiekę palcem i unikniemy tego problemu. Dwie warstwy dają naprawdę dobry efekt, szczególnie dla moich cienkich i prostujących się rzęs, które ciężko poddają się maskarom. Szczególnie maskarę docenią posiadaczki dość cienkich rzęs, trzeba tylko uważać, żeby efekt nie był przerysowany. Zauważyłam, że tusz ten nie należy do typu kosmetyków "kupiłaś - używaj od razu", a wiem, że niektóre z nas lubią przechomikowac niektóre produkty (no dobra, szczególnie ja:)). Pod sam koniec przydatności tusz zaczyna się kruszyć i pozostawia efekt "pandy". Ale zauważyłam to po 3 miesiącach odstawienia tego tuszu, więc ma prawo:) Plusem jest jeszcze dla mnie dość luksusowy wygląd opakowania. Niektórym osobom może jeszcze nie odpowiadać zapach, chyba, że ja trafiłam na dość ciekawy przypadek tuszu. Tusz nie wiem, czy jest wart ceny 50 zł, ale wiem, że jak trafie na przecenę w okolicy 30 zł to skuszę się na pewno. 
Moja ocena to 7/10


Tusze są świetne pod warunkiem umiejętnej ich obsługi, więc na koniec przedstawiam oryginalne filmiki firm Maybelline i L'oreal dotyczące aplikowania produktów:)

Nasze wspólne pierwsze rozdanie!

środa, 25 stycznia 2012

I nadszedł czas na nasze pierwsze i skromne rozdanie, mamy nadzieję, że będziecie zadowolone:) Do wygrania jest odżywka Sally Hansen Maximum Growth, którą można stosowań jako bazę pod lakier lub warstwę zabezpieczającą  i utrwalającą.

 
A co trzeba zrobić? Nie zajmie Wam to dużo czasu. Wystarczy, że spełniacie 3 kryteria (jednocześnie):
  1. być  publicznym obserwatorem,
  2. polubić nasz profil na facebooku, 
  3. napisać w komentarzu do tego posta lub na facebooku, która recenzja najbardziej Wam się podobała do tej pory i dlaczego. Pomoże nam to w dalszym rozwoju:)
  4. podać nick pod którym nas obserwujesz oraz swój adres e-mail :)
Rozdanie potrwa do końca miesiąca. Ogłoszenie wyników 1 lutego wieczorem. Wszystko odbędzie się drogą losowania:)


Ziaja

wtorek, 24 stycznia 2012

Ziaja rebuild masło do ciała - ukierunkowane ujędrnianie uda. pośladki. biodra. brzuch.

Witam, przepraszam Was najmocniej, ale internet zawiódł na 3 dni:( Ale już powróciłam do świata żywych:) Co do rozdania to mam mały problem. Nie wiem, jaki rodzaj konkursu by Wam opowiadał. Zaproszenie znajomych, klikanie "lubię to" na facebooku?  Za coś jednak nagrodę trzeba dostać:) Napiszcie jak najszybciej, bo nagrodę chciałabym wystawić już jutro:)
A teraz krótko zwięźle i na temat na temat produktu z dłuuugim spisem INCI:) Z punktu widzenia chemika  Propylene Glycol oraz wszystko od BHT wzbudza moje zastrzeżenia. Jest za to strasznie dużo naturalnych ekstraktów, co przy tanich kosmetykach typu Ziaja jest jest niezbyt często spotykane. 
Tak więc mamy m.in.: kofeinę, koenzym A, L-karnitynę , ekstrakt z kawy, ekstrakt z Centelli Asiatiici , ekstrakt z ananasa, ekstrakt z bluszczu, ekstrakt z rozmarynu, ekstrakt z morszczynu, ekstrakt z gorzkiej pomarańczy i witaminę E.

Moim zdaniem wszystko co napisane na opakowaniu i zasugerowane przez producenta jest prawdą:
  • ujędrnia 
  • w połączeniu z masażem wspomaga spalanie tkanki tłuszczowej
  • widocznie napina i wygładza skórę
  • na pewno poprawia wygląd skóry
Niech Was nie zmyli nazwa masło do ciała, ponieważ krem jest lekki i bardzo szybko się wchłania. Ma trochę ziołowo-apteczny zapach, ale po chwili nie czuć go na skórze. Jest też bardzo wydajny. Opakowanie  200 ml wystarcza na 4 miesiące codziennego stosowania. 
Jest to dla mnie jak narazie najlepszy produkt, a wypróbowałam już kremy ujędrniające Nivea, które wiele osób sobie chwali. 



paznokciowe love cz. 1

sobota, 21 stycznia 2012

Witam Was po kolejnej, miejmy nadzieję ostatniej przerwie. Tym razem pisze do Was mniejsze "eM":).
Wiem, że Magda obiecała Wam dzisiaj recenzję produktu z długim składem, niestety padł jej internet. Recenzja pojawi się, jak tylko internet powróci do Magdy:). 

Długo mnie tu nie było, przez ten czas nazbierałam dla Was trochę recenzji, niestety musicie na nie jeszcze troszkę poczekać, z przyczyn technicznych. Zepsuł mi się czytnik kart, nie mam narazie od kogo pożyczyć, więc muszę wybrać się po nowy. Trzeci już:(

 W ramach rekompensaty za te niedogodności, niedługo ogłosimy mały konkurs. Szczegóły już we wtorek!:)

Jak wiecie jestem lakieroholiczką. Lakieromaniaczką? Jak kto woli. W każdym razie uwielbiam kupować lakiery, malować paznokcie, a ostatnio oglądać przeróżne tutoriale na youtubie i szukać inspiracji na stronkach takich jak tumblr czy weheartit. Dziś chciałabym przedstawić kilka zdjęć z wymienionych przeze mnie stronek. Zdjęcia przedstawiają mani, które mam zamiar w niedługim czasie wypróbować. Obecnie moje paznokcie przechodzą kurację odżywkami Miss Sporty, które niedługo zrecenzuję. Więc na moją twórczość chwilkę trzeba zaczekać, myślę, że wytrzymacie tydzień:). Przejdźmy do rzeczy:) 











Które chciałybyście zobaczyć? Które podobają Wam się najbardziej, a które najmniej? Paznokciową kurację kończę w czwartek, więc macie niewiele czasu by wybrać:) Czekam na Wasze opinie! Postaram się zamieszczać moje lub youtubowe tutoriale:)

Monika;)

A może rozdanie?

piątek, 20 stycznia 2012

Czy ktoś ma ochotę na skromne rozdanie na dobry początek odświeżonego bloga? Zobaczymy jak nas przekonacie:)
Magda i Monika

wtorek, 17 stycznia 2012

Obiecana recenzja produktu KOBO Professional Magic Corrector Mix.

Cieszę się, że kupiłam ten produkt wcześniej. Z ciekawości przeczytałam recenzje na różnych stronach internetowych. I gdybym go nie kupiła, to pod wpływem recenzji tym bardziej bym się nie skusiła. Wszystko ,co dziewczyny piszą na temat tego produktu, głównie sprawdza się. Jednak ja odbieram jego wady jako zalety. Zależy tak naprawdę kto i co lubi.
Korektor ma 4 kolory, które na skórze prezentują się tak:

  • biały - pokrycie niewielkich niedoskonałości cery, korekta rysów twarzy,
  • zielony - na pękające naczynka i czerwone zmiany na skórze,
  • fioletowy - maskuje ciemne plamy, np. pod oczami i żółte przebarwienia skóry
  • różowy - rozjaśnia łuk brwiowy i skronie, nadaje kolorytu szarej i zmęczonej cerze. 
Produkt jest lepki, gęsty i sprawia wrażenie dość niechętnego do współpracy. Ale jest na to sposób, wystarczy trochę korektora o dowolnej barwie przenieść na wierzch dłoni, a następnie dodać odrobinę podkładu. Nawet końcówka tego, co jest na górze tubki czasem wystarczy. W czasie mieszania i jednocześnie rozgrzewania konsystencja korektora się zmienia, a kolor idealnie stapia się z podkładem, nie ma tak intensywnego koloru i do tego pięknie maskuje wszelkie niedoskonałości (właśnie ze względu na gęstość i dużą pigmentacje koloru). Różowy nałożony sam bez podkładu nadaje się idealnie jako baza pod cienie do powiek. Moim ulubieńcem jest zielony, który w połączeniu z podkładem idealnie maskuje moje zaczerwienione policzki. A poza tym korektor jest niesamowicie wydajny. Używam go od miesiąca, a ślady użycia są ledwo widoczne.
MINUS: Firma nie podaje składu na opakowaniu,  informacji tej nie ma też na stronie internetowej KOBO.  
Podsumowanie: zdecydowanie polecam, szczególnie za cenę 19,90 zł. 
Na ten korektor patrzę też z punktu widzenia kupienia korektora Sephora, na który skusiłam się za bagatela 50 zł. 

I żałuję. Warstwa korektorów jest cienka. Zużyłam całość już po ok. 2 miesiącach codziennego stosowania. Korektory szybko się ścierają, czasem już nawet po nałożeniu podkładu. Plusem jest pędzelek, ponieważ pomaga w nakładaniu niewielkiej ilości korektora, jednak nie nadaje się na nakładanie korektora na większą część twarzy, np. brodę czy też policzki. Ale wydajność i cena - mnie bynajmniej rozczarowały. 
Dlatego w tym starciu wygrywa dla mnie zdecydowanie paleta KOBO Professional!
Pozdrawiam
Magda

PS. To są moje pierwsze recenzje, nie mam takiego doświadczenia jak moja siostra, więc liczę na Waszą pomoc w kwestii zwracania uwagi na cechy produktów. Piszcie o tym, na co zwracacie uwagę przy wyborze kosmetyków. Pomoże mi to przy innych recenzjach:) Z góry dziękuję:)
Czas na zmiany:)

Czas na zmiany:)

niedziela, 15 stycznia 2012

Witajcie;)
Nowy Rok to doskonały czas na wprowadzanie zmian. Postanowiłyśmy to wykorzystać i trochę bloga odświeżyć. Pierwsze drobne zmiany są już widoczne - na większe jeszcze trochę musicie poczekać, prosimy
o cierpliwość:)  Mamy nadzieję, że razem z nami przetrwacie ten czas zmian.

Uwaga, uwaga - jesteśmy już na facebooku:) Polubcie nas tu: https://www.facebook.com/pages/Racjapiel%C4%99gnacja/172413986198804

pozdrawiamy
M&M

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Witam w Nowym roku:) Czas świąt i wyjazdów do Goleniowa ( w tym do mojej siostry, która mnie tutaj ściągnęła) to czas tanich kosmetyków i promocji w drogerii Natura i aptece, w której są wieeeeeelkie przeceny i okazje:) Ostatnio zaopatrzyłam się w takiego rodzaju kosmetyki, których recenzje będę umieszczała kolejno:) Jeśli jesteście ciekawe jakieś produktu to piszcie, a opiszę go w pierwszej kolejności. Moja siostra zaraziła mnie do odkrywania tanich kosmetyków, ale pozwoliłam sobie też na odrobinę skromnego luksusu:)

1. Linia Bettina Barty - z tą serią wiąże się dłuuuga historia, ale dla nich jestem gotowa porzucić wszystkie znane mi masła do ciała i żele pod prysznic:)

 2. Kompletna nowość dla mnie - seria Iwostin. Wiele czytałam o niej na innych blogach, więc chciałam się przekonać jak to jest na własnej skórze. A w aptece w cenie kremu dostałam płyn micelarny gratis:)
 3. Podkład kupiony także w aptece - Dr Ireny Eris. Dość kryjący i matujący. Mam złe doświadczenie z marką Eris, ale zobaczymy. Dam podkładowi szansę.
 4. lakiery H&M. Kolor różowy przygarnęła moja siostra:) Skusiła mnie cena - 4 lakiery za 14,99:) I te kolory, każdego z osobna bym nie kupiła:)
 5. Kupiony z ciekawości preparat, który pomaga szybciej schnąć lakierowi. Ciekawy...
 6. Po rozczarowaniu z paletą korektorów Sephory skusiłam się na KOBO za 19.90. Zestawię te dwa korektory, żeby pokazać, że ten droższy wcale nie oznacza "lepszy".
 7. Całkiem coś nowego - moja alternatywa dla kremu na noc - maść;)  jestem pozytywnie zaskoczona i to za całe 11,90:) Ale o tym później:)
 8. Moja odrobina luksusu - uniwersalny olejek do ciała, twarzy i włosów NUXE. A co najlepsze udało mi się go złowić na 60 zł w aptece w zestawie ze świeczką SPA, miniaturą olejku z drobinkami złota i kremem nawilżającym do twarzy przez 24 godziny. Pachnie bosko
Recenzje produktów już wkrótce. To od czego mam zacząć?
Pozdrawiam
Magda:)
© Racja pielęgnacja • Theme by Maira G.